Lubimy jeździć na Zmotę, nie da się tego ukryć. To świetne zakończenie sezonu, które od lat, paradoksalnie, zamiast dać się wyluzować, daje najbardziej w kość. I to właśnie lubimy – świetne odcinki, organizacja, klimat i zero odpuszczania. W tym roku nie mogło być inaczej. Próby dały nam w kość, ale o to przecież chodzi, bo końcowy triumf jeszcze bardziej wtedy smakuje.