Niestety nie zaliczymy do udanych ostatniego rajdu w tym sezonie. Nie ukończyli Raid of the Champions, ostatniej rundy rajdowych Mistrzostw Węgier i Mistrzostw Europy FIA CEZ. Na jednym z odcinków specjalnych urwaliśmy tylne koło i odpadliśmy z rywalizacji, zajmując w cyklu Mistrzostw Węgier trzecie miejsce.
Rywalizacja na Węgrzech rozpoczęła się w miniony piątek. Od samego początku wszystko szło zgodnie z planem. Po sobotnich odcinkach specjalnych o łącznej długości niespełna 200 km, mieliśmy ponad 7 minut przewagi nad rywalami. W niedzielę wystarczyło tylko kontrolować sytuację i jechać swoim tempem, by po trzech 32-kilometrowych oesach cieszyć się z tytułu Mistrzów Węgier. Niestety rajdy bywają przewrotne i tak też stało się tym razem. Na pierwszym niedzielnym odcinku, około 6 kilometrów przed metą, urwaliśmy lewe tylne koło i nie bylimy w stanie kontynuować rywalizacji.
– Taki jest ten sport. Jechaliśmy pewnie, z uśmiechem na ustach, bo trasy były po prostu przepiękne ? szybkie, szutrowe partie, pełne hop zakończonych zakrętami, do których trzeba się składać auto tuż przed skokiem. Rewelacja, kwintesencja rajdów cross-country. Czułem ogromną radość z jazdy ? mówi Marcin. ? Ale motosport, poza tym, że jest piękny, bywa też brutalny. Na pierwszym niedzielnym oesie otwieraliśmy trasę. Tempo było bardzo dobre, jechaliśmy jak zwykle, ale tuż przed metą uderzyliśmy w kamień, którego po prostu nie było widać ? znajdował się na drodze, pod trawą. Straciliśmy koło, a co za tym idzie, szansę na wynik sportowy. Szkoda, ale nie było szans, by cokolwiek zrobić ? dodaje Marcin.