W miniony weekend przyszło nam rywalizować ze światową czołówką rajdów terenowych w trudnych warunkach, które podyktowały nam trasy wokół prowincji Teruel, w górzystych terenach hiszpańskiej Aragonii. Rajd rozpoczął się tradycyjnie od prologu, na którym niestety nie ustrzegliśmy się błędów, przez co do sobotnich odcinków przystępowaliśmy z 13. pozycji. Niosło to za sobą pewne konsekwencje: powyżej 10. miejsca załogi wypuszczane są na trasę co minutę, przez co pewne było, że będziemy jechać w sporym kurzu. I tak też wyglądał nasz sobotni poranny odcinek ? ponad 160 kilometrów w kurzu. Wprawdzie pierwszego zawodnika udało się już wyprzedzić po 30 kilometrach, ale za drugim, którego dojechaliśmy około 90 kilometra, musieliśmy już jechać do mety. Nie reagował na sygnały sentinela i nie było możliwości, by go wyprzedzić. Ostatecznie dojechaliśmy na metę z 11. czasem, więc część roboty została wykonana.
Drugi sobotni odcinek liczył blisko 185 kilometrów. Było widowiskowo, chwilami niebezpiecznie, przytrafiły się też błędy nawigacyjne. Słowem ? rajd terenowy w pełnej krasie. Tempo mieliśmy dobre, a odcinek ukończyliśmy na 7. miejscu. Zadowoleni z rezultatu zabraliśmy się do przeglądania roadbooka i nanoszenia poprawek z notatek, bo niedzielny oes był powtórką drugiego sobotniego odcinka. Wiedzieliśmy, gdzie popełniliśmy błędy i co trzeba poprawić, więc w niedzielę trzeba było w pełnym skupieniu i swoim tempem przejechać ostatni oes rajdu. Rajdu pięknego pod względem widoków, trudnego pod względem tras i ciężkiego fizycznie, bo temperatura w aucie była bliska 50 stopni Celsjusza. W niedzielę było jeszcze więcej, bo ostatni dzień weekendu w Teruel okazał się jednocześnie najbardziej gorącym i niemal bezwietrznym. Kurz na trasie utrzymywał się miejscami długo, ale wyciągnęliśmy sporo wniosków z sobotniej jazdy i zdecydowanym tempem pokonywaliśmy kolejne kilometry. Na metę dojechaliśmy z czasem lepszym niż w sobotę, bo poprawiliśmy się o 7 minut. I ta szczęśliwa 7 została z nami do końca rajdu, bo na takim właśnie miejscu ukończyliśmy nasz pierwszy Baja Aragon. Wygrał Nasser Al Attiyah, który na ostatnim oesie wyprzedził Carlosa Sainza i Mikko Hirvonena.